30 sie 2015

Muller Mix - Hawaii



Lubię Mullera za pomysłowość. Ich jogurty nie sa nigdy nudnymi połączeniami jogurtu naturalnego i zmiksowanych truskawek. Mają mnóstwo kombinacji smakowych, w których można przebierać, wybierać, co kto lubi.

Dziś w moje łapki wpadł Mix kokosowo-ananasowy. Pina coladę uwielbiam w każdej postaci, więc z przyjemnością sięgnęłam po nowość od Mullera.

Mimo, że Muller nie robi niskokalorycznych jogurtów, a jednym z głównych składników jest cukier, ja uwielbiam ich wyroby właśnie za to, ze nie są kwaśne. Jeśli chciałabym połączenie jogurtu naturalnego z owocami, kupiłabym po prostu jogurt i dodała dżem ze słoika. Ja jednak szukam czegoś innego i Muller trafia w mój gust idealnie.

Pierwsze co trafia do nas po otwarciu opakowania to zapach. Mocno soczysty ananas z lekkim aromatem kokosa w tle. Jeśli ktoś pił kiedyś Pina coladę to wie, o czym mówię.
Zaskoczyło mnie natomiast to, że jogurt ma smak kokosowy, a ananas jest w osobnej przegródce. Spodziewałam się połączenia słodkiego jogurtu ze wsadem ananasowo-kokosowym.



Jogurt jest gładki, kremowy słodko-kwaśny o delikatnym kokosowym smaku i mniej wyczuwalnym zapachu.
Natomiast mus z ananasów jest soczysty, bardzo słodki i aromatyczny. Nie jest zupełnie gładki jak przecier. Wyraźnie wyczuwalne są kawałki ananasa.
Oba smaki jedzone razem tworzą idealną całość - Pina coladę, której smak przenosi nas na gorące plaże karaibskich wysp;) Pycha!

Ocena: 8,5/10
Cena: 1,24 zł
Sklep: Auchan

26 sie 2015

Oreo vs Neo

Przyznam szczerze, że pierwszy raz w życiu kupiłam ciastka Oreo. Jadłam Milke z Oreo, ale samych ciastek nigdy, wiec postanowiłam sprawdzić nad czym właściwie jest ten zachwyt. A żeby było ciekawiej zrobię porównanie z ich odpowiednikami z Lidla - ciastkami Neo. 

Czas na test "niesamowitych" kakaowych ciastek z kremem waniliowym;)


Od razu widać, że ciastek Neo jest więcej, ale za to za niższą cenę, więc jeśli ktoś wybiera to co tańsze to mamy jeden zero dla Neo. Przyjrzyjmy się jednak temu co w środku.
Neo pakowane jest w 5 małych paczuszek po 5 ciasteczek. Oreo z tego co wiem również jest w podobnej wersji, ale ja wzięłam tą tańszą czyli standardowe opakowanie z ciasteczkami "fruwającymi" luzem;)



Pierwsza różnica widoczna jest od razu, czyli rozmiar. Oreo są trochę większe, ale wydaje mi się, ze mają cieniej nałożony krem. Nie mniej jednak ogólną grubość maja taką samą. Kolor ciastka identyczny, ale w Neo jest bardziej twarde przez co łatwiej je rozdzielić (jak w reklamie), ale krem zostaje na obu połówkach. 
Oreo o dziwo trudniej rozdzielić. Były trzy próby do zdjęcia, każda skończyła się niestety fiaskiem. Mimo, ze ciastka nie były pokruszone, to każde jedno pękało na pół, więc nie było to takie proste jak w reklamie.


Czas na test smaku. 
Oba ciastka są mało słodkie, powiedziałabym nawet, ze lekko gorzkie, a Neo nawet za bardzo gorzkie. Po przełknięciu gorycz zostaje w gardle i nie jest to zbyt przyjemne. Zobaczymy czy jedzone razem z kremem będzie smakowało lepiej. Ciastko w Oreo jest ok. 

Krem w Oreo pachnie przyjemnie, chyba nawet tak samo jak w Hitach kakaowych. Oczywiście nie jest to zapach prawdziwej wanilii tylko typowy aromat waniliowy. Słodki i przyjemny. Neo nie pachnie już tak fajnie. Zapach jest mniej wyczuwalny, ale i bardziej sztuczny.
Konsystencje ma dziwną, taką jakby trochę ziarnistą, wyczuwalna na podniebieniu. Smak bardzo przeciętny i chemiczny. No i bardzo słodki.
W Oreo krem jest bardziej zbity i taki gumowaty. Jest gładszy i lepszy w smaku, ale równie słodki.

Oba ciastka zdecydowanie lepiej smakują jedzone w całości, więc mój ulubiony sposób jedzenia (każda warstwa oddzielnie) nie wchodzi tutaj w grę. Dobrze, że ciastka nie są słodzone, bo współgrają z bardzo słodkim, w obu przypadkach, kremem. 
Jedne i drugie da się zjeść, ale jeśli miałabym kupić któreś po raz kolejny, na pewno wybrałabym Oreo ze względu na mniej gorzki smak.


Neo
Ocena: 6/10
Cena: 4.99 zł/225g
Sklep: Lidl

Oreo
Ocena: 7/10
Cena: 3.87/154g
Sklep: Auchan





23 sie 2015

Luximo Premium Czekolada Deserowa z Kawą




Duże, płaskie pudełko z 126 gramową zawartością. W nim 6 małych czekoladek osobno pakowanych w złoty papierek. Każda z wytłoczonym owocem kakaowca, który prezentuje się naprawdę wybornie.



Sięgnęłam po nie bo miałam ochotę na coś mniej słodkiego. Oczekiwałam jednak, że będzie smakować nieco inaczej.

Na wstępie zmyliła mnie już sama nazwa czekolady, z której nie wiem dlaczego, wyczytałam, ze jest to czekolada o smaku kawowym. Zdziwiłam się jednak, bo smak ten jest raczej daleki od kawowego.
Po dokładniejszym wczytaniu się w skład okazało się, że chodzi tutaj o drobiny kawy mielonej zatopione w tabliczce. I owszem są wyczuwalne podczas gryzienia, bo chrupią między zębami. Nie są to jednak kawałki jak w krokancie, o którym była tu już mowa w poprzednim poście. Zwykła kawa mielona dodana do czekolady, ot co.
Według mnie nadaje ona znikomy posmak kawowy, ale to naprawdę bardzo mało wyczuwalny. Natomiast sama czekolada jest dobra. Spodziewałam się, ze będzie mniej słodka, ale w końcu to czekolada deserowa a nie gorzka. Jest twarda, tak jak lubię, ale te kawałki kawy niestety nie trafiły w moje podniebienie;) Na pewno do kupna zachęca wygląd tej czekolady oraz krótka lista składników.

Ocena: 7/10
Sklep: Biedronka
Cena: 4,99 zł

18 sie 2015

Schogetten Trilogy - Czekoladowa Trylogia



Na wielkie otwarcie bloga zaprosiłam jedną z moich ulubionych czekolad: Schogetten Trilogia. Pewnie większość z czekoholików już ją jadła, bo ciężko przejść obok niej obojętnie. Zachęcają w niej i porozdzielane kosteczki jak również trójkolorowa masa z tajemniczym krokantem.

Krokant to nic innego jak (chrupiące) drobne orzeszki (w tym wypadku laskowe) zatopione w karmelu. W czekoladzie Schogetten sprawia wrażenie grubych ziarenek brązowego cukru, a orzechy nie są raczej wyczuwalne. Gdyby producent nie umieścił na opakowaniu informacji, że są to orzechy byłabym przekonana, ze to po prostu grudki cukru.

Krokant zatopiony jest tutaj w dobrej białej czekoladzie. A, że uwielbiam wszystko co jest białą czekolada to rozwodzić się nad tym nie będę. Warstwa pierwsza jest super.



Drugą warstwę stanowi nugat nazwany przez producenta Giandują. Nazywanie tej warstwy nugatem jest błędem z mojej strony, bo jak wiadomo nugat robiony jest z białek, miodu i orzechów, a jego kolor nie jest brązowy. Jednak przyjęło się u mnie, że w czekoladach gładkie nadzienie z orzechów laskowych połączonych z kremem czekoladowym jest nazywane nugatem i niech tak zostanie. Zatem Gianduja to nic innego jak czekolada/krem mleczno-orzechowy, który w Trilogii dominuje smakiem. Krem orzechowy jest mocno wyczuwalny i nikt nie będzie miał wątpliwości po skosztowaniu, że czekolada ta jest orzechowa.



Ostatnia warstwa, której mam wrażenie, że jest najmniej to czekolada mleczna. Dość słodka, ale dobrej jakości. Niemniej jednak chętnie zastąpiłabym ją gorzką żeby całość nie była aż tak przesłodzona.

Podsumowując, czekolada bardzo słodka, ale taki łasuch jak ja nie miałby problemu, żeby wciągnąć cala od razu. Tym bardziej, że osobno poukładane kosteczki zachęcają do sięgania po kolejną...i kolejną...i kolejną;)

Ocena: 8/10
Sklep: Biedronka
Cena: 3.29zł